Likwidowane szkoły to ofiary Karty nauczyciela i polityki rządu blokującego elastyczność gmin. W tym roku zniknie nawet 2,5 tys. szkół i placówek oświatowych – wynika z danych zebranych przez „Rz” w 16 kuratoriach oświaty. To absolutny rekord, w ciągu ostatnich pięciu lat likwidowano rocznie do 650 placówek. Przyczyną tego kataklizmu nie jest wyłącznie zapaść demograficzna, jak tłumaczy resort edukacji. Gminy zostały spętane obowiązkami oświatowymi, które narzucił im ustawodawca, a mają coraz mniej pieniędzy na ich realizację. Gminy wytykają rządowi, że przepisy, które na nie nakłada, wręcz zmuszają je do likwidacji. Wiele szkół mogłoby zostać przejętych choćby przez stowarzyszenia i fundacje. – Sęk w tym, że przepisy mówią, iż jest to możliwe jedynie wtedy, gdy w placówce uczy się ponad 70 osób. Głównym problemem pozostaje jednak Karta nauczyciela. Określone sztywno nauczycielskie zarobki i pensum uniemożliwiają elastyczną politykę kadrową. Efekt jest taki, że 90 proc. subwencji na szkoły pochłaniają właśnie pensje, a samorządy nie mają wpływu na ich wysokość, choć dokładają do edukacji nawet 60 proc. z własnych budżetów. Przepłacają za pracę pedagogów, nie wolno im wymagać, aby dłużej pracowali. – Po ostatniej wypowiedzi minister Szumilas, że resort nie pracuje nad zmianami w Karcie, mam coraz więcej wątpliwości, czy ta ustawa kiedykolwiek zostanie zreformowana – żali się Marek Olszewski, wiceszef Związku Gmin Wiejskich.
więcej: „Rzeczpospolita” z dnia 15 marca 2012.