Usuwanie azbestu z pokryć dachowych i jego utylizacji przebiega tak wolno, że nie tylko nie zakończy się w wymaganym 2032 r., ale nawet 2060 jest zagrożony – alarmują samorządowcy. Choć przez ostatnie lata na redukcję azbestu przeznaczono setki milionów złotych, to skala problemu wciąż jest ogromna. – Trzeba dokonać restartu całego programu, a nie opierać się na tym, co zostało stworzone kiedyś. Dziś żyjemy w zupełnie innej rzeczywistości – mówi Leszek Świętalski, sekretarz generalny Związku Gmin Wiejskich dla portalsamorzadowy.pl
Azbest to włóknisty minerał, który występuje w przyrodzie naturalnie. W Polsce nie ma jego złóż, ale w latach 50. XX w. był importowany na szeroką skalę, m.in. z byłego Związku Radzieckiego oraz Chin i Afryki Południowej.
Popularność zyskał 20-30 lat później, jako surowiec do produkcji tanich pokryć dachowych (eternit, płyty płaskie) oraz m.in. materiałów izolacyjnych, tkanin, tarcz hamulcowych, farb ogniotrwałych, rur i złączy.
Azbest zaliczany jest obecnie do dziesięciu najgroźniejszych zanieczyszczeń na Ziemi. Najliczniejszym z produktów, które go zawierają, jest eternit. Każda płyta azbestowo-cementowa mieści w sobie do 13 proc. rakotwórczego azbestu; rozpad azbestu następuje po 20-50 latach od wyprodukowania.
Najgroźniejsze w azbeście są włókna długie (>5 µm) i cienkie (< 3 µm): kumulują się w pęcherzykach płucnych i je podrażniają. Azbest pozostaje przyczyną azbestozy (pylicy azbestowej), raka płuc, oskrzeli i opłucnej.
W 1997 r., właśnie ze względu na wykazanie właściwości rakotwórczych, wprowadzono ustawę o zakazie stosowania wyrobów zawierających azbest. Z jej zapisów jednoznacznie wynika, że wykorzystywanie azbestu lub wyrobów go zawierających możliwe jest nie dłużej niż do 31 grudnia 2032 r. Tyle że, zdaniem samorządowców, data ta jest nierealna. I trudno dziwić się ich pesymizmowi.
Analiza skali wyrobów usuwanych w poszczególnych latach pozwala wnioskować, że proces ten – przy aktualnym tempie – może trwać do roku 2050, a według spekulacji ekologów nawet do roku 2084!
Główną przyczyną zbyt wolnego usuwania wyrobów zawierających azbest są wysokie koszty związane z wymianą wyrobów azbestowych na inne – nieszkodliwe dla ludzi i środowiska. Użytkownicy tego typu wyrobów mają najczęściej świadomość ich szkodliwości, ale – z uwagi na wysokie koszty wymiany – nie
W latach 2010-2020 Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej przeznaczył na usuwanie wyrobów zawierających azbest 210 mln zł, co przyniosło efekt w postaci jego redukcji z użytkowania ponad 261 tysięcy ton.
Rozpoczęcie kolejnego naboru wniosków na likwidację eternitu przewidywane jest w marcu 2021 r. NFOŚiGW zamierza przeznaczyć na to dalsze 50 mln zł.
Według samorządowców, aby przyspieszyć proces usuwania azbestu, konieczne są zmiany w obecnie obowiązujących przepisach. Przykładowo: wsparciem powinna być objęta nie tylko utylizacja azbestu, ale i wymiana pokrycia dachowego, a dotacja powinna dotyczyć 100 proc. kosztów takiej operacji.
– Głównym problemem jest brak myślenia o azbeście kompleksowo. My cały czas do niego podchodzimy tak, jak w zamierzchłych już czasach, kiedy kwestie transformacji energetycznej czy Zielonego Ładu były jedynie mrzonkami – mówi Leszek Świętalski, sekretarz generalny Związku Gmin Wiejskich RP.
I wspomina, że w pewnym momencie największym problemem była kwestia wyłącznie pokrywania kosztów magazynowania i utylizacji azbestu.
– I to przez jakiś czas trwało, aż w końcu z programu centralnego zrobiły się wojewódzkie. Ale nie wszystkie Wojewódzkie Fundusze Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej zajęły się jednak tym problemem. Kiedy zwracaliśmy się w tej kwestii do narodowego funduszu, to odpowiadano nam, że fundusze wojewódzkie są niezależnymi bytami… Dwa lata temu, kiedy okazało się, że zarówno w planach centralnych, jak i wojewódzkich nie ma kwestii azbestu, podnieśliśmy larum i jakieś pieniądze się znalazły. Ale to ciągle jest za mało i rzeczywiście w tym tempie nie do 2032 r., lecz jeszcze wiele lat azbest w najlepsze będzie truł ludzi – mówi Leszek Świętalski.
W opinii sekretarza generalnego Związku Gmin Wiejskich RP, aby na dobre rozprawić się z azbestem, potrzeba rozwiązań systemowych.
– Nawet w programie Czyste Powietrze, gdzie jest termomodernizacja, rozpatrujmy sprawę nie tylko poprzez dofinansowanie magazynowania i utylizacji, ale także wymiany pokrycia. Chodzi o to, żebyśmy widzieli interes narodowy, a nie obowiązek ludzi, bo część z nich najzwyczajniej nie ma na to pieniędzy. Jeżeli wspomoglibyśmy ów proces środkami zewnętrznymi, to indywidualny właściciel zdobyłby wartość dodaną w postaci pieniędzy, ale my – jako społeczeństwo – jeszcze większą wartość – w postaci środowiska wolnego od azbestu – przekonuje Świętalski.
Jak dodaje, dziś skala kosztów przesunęła się, a to oznacza, że należy wypracować inny model działania.
– Powinniśmy, szczególnie w obecnej sytuacji, myśleć o cross-financingu, o wspomaganiu z różnych stron, bo możemy ten azbest widzieć w zakresie termomodernizacji, gdzie w grę wchodziłaby wymiana pokrycia dachowego, izolacji i utylizacja azbestu. Możemy go także widzieć w Czystym Powietrzu, bo przecież trujące włókna azbestowe unoszą się w powietrzu… – przekonuje sekretarz generalny ZGW RP
I zaznacza, że powinniśmy też w końcu przywrócić miejskie i gminne fundusze ochrony środowiska, bo te fundusze – szczególnie na poziomie lokalnym – mogłyby wspomóc te działania.
– Trzeba dokonać restartu całego programu, a nie opierać się na tym, co kiedyś zostało stworzone, bo dziś rzeczywistość jest zupełnie inna – sumuje Leszek Świętalski.
Azbest na dachach domów, budynkach firm czy różnego rodzaju instytucji to również problem miast. We Wrocławiu od 2012 r., przy wsparciu finansowym Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Warszawie i Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej we Wrocławiu, realizowany jest program usuwania azbestu.
Do tej pory z 493 nieruchomości usunięto 1,116 tys. ton wyrobów azbestowych. Na terenie miasta znajduje się jeszcze ok. 2,8 tys. ton tego szkodliwego materiału.
Wrocławianie deklaracje przystąpienia do programu usuwania azbestu w 2021 roku mogą składać do końca stycznia.
– Przystępując do programu, mieszkańcy mają możliwość uzyskania do 100 proc. dofinansowania na zadanie obejmujące demontaż wyrobów oraz transport i unieszkodliwienie na składowisku odpadów azbestowych. Nie dotyczy to jednak kosztów związanych z zastąpieniem usuniętych wyrobów zawierających azbest wyrobami bezazbestowymi. Program nie obejmuje też refinansowania wydatków związanych z usuwaniem azbestu poniesionych wcześniej przez użytkowników wyrobów zawierających ten szkodliwy materiał – wyjaśnia Grzegorz Rajter z Wydziału Komunikacji Społecznej Urzędu Miejskiego Wrocławia.
W powiecie poznańskim od 2006 r. z terenów nieruchomości i gospodarstw usunięto ponad 11 tys. ton azbestu. Kosztowało to ponad 6 mln zł. Tylko w 2019 r. udało się zutylizować 798 409 kg tych szkodliwych substancji.
W tym samym czasie Ruda Śląska pozbyła się z dachów 6,5 tony wyrobów z azbestem. Z obszaru miasta i gminy Staszów w 2019 r. zniknęło 220,504 t płyt azbestowych, a w 2020 r. usunięto 228,694 tony. 225 tys. – tyle ton odpadów azbestowych pozostało jeszcze do unieszkodliwienia w woj. pomorskim – najwięcej w gminach wiejskich Puck i Chojnice – po ok. 7 tys. ton, a także w Pelplinie, Kartuzach i Sierakowicach – po ok. 6 tys ton.
Za samowolne usunięcie azbestu z posesji i wyrzucenie go w nielegalnym miejscu grozi kara grzywny w wysokości od 20 zł do 5 tys. zł. W przypadku jej niezapłacenia kara może być zamieniona na pracę społecznie użyteczną, a w wypadku, gdy ukarany nie zgodzi się na to, na karę do 30 dni aresztu.
Źródło: portalsamorzadowy.pl