Październikowe posiedzenie Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu w obecnym składzie strony rządowej było podporządkowane dwóm istotnym kwestiom – podziałowi części oświatowej subwencji ogólnej, czyli mówiąc wprost – podstaw finansowania zadań edukacyjnych realizowanych przez jednostki samorządu terytorialnego oraz wpływowi wynagrodzenia minimalnego na koszty funkcjonowania samorządu. W toku obrad samorządowcy wskazywali, że subwencja jest niewystarczająca i nie pokryje nawet wydatków na podwyższone wynagrodzenia, a podwyżka płac minimalnych całkowicie już dobije budżety samorządowe, z czym przedstawiciele poszczególnych ministerstw się nie zgadzali.
Według Ministerstwa Edukacji Narodowej reprezentowanego przez sekretarza stanu Maciej Kopcia subwencja oświatowa na rok 2020 została zaplanowana w kwocie 49,745 mld zł i w stosunku do 2018 roku jest ona wyższa o 2,828 mld zł, czyli o 6 proc.
– W tej kwocie zaplanowano sfinansowanie skutków zmiany etatów, awansu zawodowego, skutki przechodzące podwyżki wynagrodzeń od 1 września 2019 r. i przesunięcie środków związanych z objęciem szkół przez ministrów rolnictwa i kultury – mówił minister Kopeć.
Z ogólnej puli środków gminy dostaną 30,322 mld zł, miasta na prawach powiatu 8,242 mld zł (na realizacje zadań gminy) oraz 8,804 mld zł (na realizację zadań powiatów), powiaty otrzymają 18,586 mld zł, a województwa 628 mln zł. Zdaniem Macieja Kopcia oznacza to, że subwencja dla gmin wzrośnie o 1,4 proc. przy spadku liczby uczniów o 5,9 proc., dla powiatów o 14,8 proc. przy wzroście liczby uczniów o 9,2 proc., a dla województw o 3,1 proc. przy spadku o 3,6 proc., co niemal całkowicie zabezpiecza potrzeby jednostek samorządu.
Tego optymizmu nie podzielili jednak samorządowcy. Marek Wójcik, ekspert Związku Miast Polskich, stwierdził, że w 30-letniej historii samorządów nie było jeszcze tak trudnego okresu.
– W 2019 wydatki na wynagrodzenia wzrosły o 9,6 proc. a w subwencji proponuje się nam 6,6 proc. Wydatki płacowe w subwencji to 80-90 proc. całości wydatków na edukację. A w nich nie ma pochodnych od tych wydatków. Niedoszacowanie środków na zadania edukacyjne już spowodowało, że kompletnie wyhamowaliśmy inwestycje. Trzeba sobie wyraźnie powiedzieć, że z tego powodu nie zbudujemy drogi, nie zrobimy skweru, bo wszystko wydamy na edukację – apelował przedstawiciel ZMP.
Poprosił ministra Kopcia o przekazanie szczegółowych wyliczeń MEN na piśmie, ponieważ te przekazywane nie są spójne. A samorządowcy chcieliby znać tę kalkulację. Jednocześnie poprosił w imieniu strony samorządowej Pawła Szefernakera, sekretarza stanu w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji, który współprzewodniczył obradom, o zorganizowanie spotkania z premierem, bo może po przedstawieniu danych uda się znaleźć pieniądze na edukację.
W sprawie kosztów edukacji wypowiedział się również Andrzej Porawski, dyrektor biura ZMP, który wskazywał m.in., że poziom niedoszacowania wydatków edukacyjnych, tzw. luka oświatowa, rośnie z roku na rok i jeśli w 2006 roku wynosiła ona 36 proc., to w roku 2015 było to już 42,5 proc., a w 2018 – 54 proc. I ta luka się zwiększa.
– Dlatego chcemy rozmawiać z ministrem finansów i premierem, bo z ministerstwem edukacji rozmawiamy na bieżąco, a ta sytuacja wymaga pilnej interwencji – mówił Andrzej Porawski.
Na rosnących wydatków na edukację zwracali uwagę również przedstawiciele powiatów, wskazując, że zaproponowany wzrost subwencji nie pokryje nawet obecnego wzrostu wynagrodzeń nauczycieli o 9,6 proc. Już obecny rok wygenerował takie koszty, że powiaty mają problemy ze spięciem budżetów, a szacowany deficyt może wynieść między 1 mld zł a 1,5 mld zł.
– W przypadku powiatów nie mówimy już o kwestiach rozwojowych, ale o utrzymaniu usług publicznych na obecnym poziomie. Owszem, subwencja wzrosła o 14 proc., ale większość pochłonęły wydatki na zwiększenie zatrudnienia nauczycieli i przygotowania do zwiększonej liczby uczniów. Na to nałożyła się realizacja polityki podatkowej w zakresie PIT, która doprowadziła do znacznego zmniejszenia wpływów z tego podatku, które w przyszłym roku będą jeszcze mniejsze. A to oznacza, że nie będziemy mieli z czego się utrzymać – podkreślał Grzegorz Kubalski, zastępca dyrektora biura Związku Powiatów Polskich.
– Według naszych wstępnych wyliczeń pieniędzy z subwencji wystarczy na 65 proc. podwyżek dla nauczycieli. Jeśli chodzi o moje miasto, stanęliśmy przed ścianą – potwierdzał Jacek Karnowski, prezydent Sopotu.
Minister Szefernaker obiecał, że podejmie kroki w sprawie zorganizowania takiego spotkania. Przy okazji stwierdził, że dziwi się tej dyskusji, ponieważ wcześniej wielu samorządowców wspierało nauczycieli w ich żądaniach płacowych, czym wywołał dość cierpką wymianę zdań. Sytuacja szybko jednak wróciła do normy i podjęto rzeczową dyskusję nad kolejnym punktem posiedzenia.
Kolejny punkt obrad KWRiST dotyczył strategii rozwiązania problemu negatywnych skutków ekonomicznych i społecznych podniesienia płacy minimalnej w latach 2020-2022.
Informacje na ten temat przedstawił Stanisław Szwed, sekretarz stanu w Ministerstwie Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. Na wstępie nie zgodził się z tezą zawartą w tym punkcie programu, ponieważ, jak stwierdził, podwyżka pensji minimalnej nie rodzi negatywnych skutków. Po czym wskazał, że celem działania ministerstwa od początku było, żeby płaca minimalna w Polsce była na poziomie 50 proc. średniej płacy krajowej. Obecnie, po podniesieniu do 2600 zł, wynosić ona będzie 49,7 proc.
Podkreślił, że na ok. 16,5 mln osób zatrudnionych na płacy minimalnej jest niespełna 1,6 mln osób. Przenosząc to na grunt samorządowy, jej skutki finansowe dla jednostek samorządu terytorialnego nie będą odczuwalne, ponieważ zamkną się one kwotą 430 mln zł.
– Podwyżka dotyczyć będzie ok. 38 tys. pracowników pracujących w samorządach, łącznie w sferze publicznej podwyżka obejmie 440 tys. osób – wyjaśnił minister Szwed.
Jednocześnie podkreślił, że podwyżka płacy minimalnej była konieczna ze względu na europejski rynek pracy.
– W Polsce godzina pracy łącznie z kosztami to ok. 10 euro, średnia europejska to 28 euro, a średnia w strefie euro to 30 euro. Poniżej nas, jeśli chodzi o koszty pracy, są tylko państwa Europy Środkowo- Wschodniej. Jeśli chodzi o stawkę godzinową, to w Niemczech w 2020 roku będzie ona wynosiła 9,33 euro, a w Polsce będzie to 17 zł (ok. 4 euro). Zatem łatwo sobie wyobrazić, że utrzymanie pracowników w naszym kraju może nie być łatwe – argumentował minister. I podkreślił, że jeśli chcemy być konkurencyjni wobec innych, to nasze płace muszą rosnąć.
Z tym poglądem samorządowcy się zgodzili. Mocno skrytykowali jednak przedstawione przez ministra wyliczenia dotyczące kosztów podwyżek w samorządach. Wskazali, że będą one dużo wyższe i obejmą znacznie szersze rzesze pracowników samorządowych niż wskazane 38 tys. osób.
Marek Wójcik podkreślał, że wszyscy pracownicy samorządowi będą oczekiwali podwyżek, natomiast spłaszczenie wynagrodzeń spowoduje demotywację wśród pracowników, którzy zarabiają nieco więcej niż średnia.
Wskazywał na konieczność regulacji wynagrodzeń pracowniczych w kontekście podwyżki płacy minimalnej, podając przykłady pracowników oświaty, szpitali. Podkreślił jednak, że dyskusja miała dotyczyć perspektywy lat 2020-2022, kiedy płaca minimalna ma wynosić 4000 zł. A wtedy wzrost płacy z obecnych 2450 zł do 4000 zł podniesie koszty pracownicze o ponad 8 mld zł.
– Dlatego liczymy na dyskusję w tym zakresie – stwierdził. I poprosił o przełożenie dyskusji na kolejne spotkanie, ponieważ potrzebne są bardziej szczegółowe wyliczenia dotyczące kolejnych lat.
Eugeniusz Gołembiewski, burmistrz Kowala, zwrócił się do ministra Szefernakera, aby w przypadku samorządów odstąpić od programu „stażysta plus”. Bo ci pracownicy wygenerują dodatkowe koszty w wysokości ok. 1000 zł i trzeba będzie ich zwolnić.
– Będziemy korzystali z usług kateringowych, bo na pracowników nie będzie nas stać – podkreślił.
Na koniec tej części dyskusji ustalono, że zespół w tej sprawie zbierze się w styczniu 2020 roku.
Pozostałe punkty programu nie sprawiały już Komisji żadnych problemów, bowiem niemal wszystkie zostały wcześniej uzgodnione. W trakcie przyjmowania kolejnych projektów rozporządzeń uczestnicy posiedzenia zgłosili kilka wniosków o:
- przesunięcie dyskusji w sprawie rozporządzenia Ministra Środowiska zmieniającego rozporządzenie w sprawie składowisk odpadów;
- dokonanie wykładni przepisu ustawy o zmianie ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach oraz niektórych innych ustaw, w której wprowadzono zmiany w ustawie prawo o ruchu drogowym – w tym kart za niezarejestrowanie pojazdu od 200 zł do 1000 zł – to przepis bardzo nieprecyzyjny;
- wyłączenie z zakresu działania ustawy o gospodarowania odpadami, w zakresie odpowiedzialności producenta, jednostek samorządu terytorialnego. Chcemy, aby ministerstwo potraktowało stronę samorządową potraktowało w odmienny sposób niż producenci odpadów – podkreślał relacjonujący problem samorządowiec;
- niezmniejszanie finansowania dla projektów Zintegrowanych Inwestycji Terytorialnych, które mają być realizowane do końca 2023 r.;
- rozważenie zmiany przepisów sanitarnych w sprawie grzebania zmarłych, ponieważ te obecne są sprzed 60 lat, a miejsc na pochówek brakuje;
- zmiany w zakresie systemu szacowania strat występujących na obszarach wiejskich, w tym powołanie stałych komisji i oparcie ich pracy na danych ARiMR.
Na koniec, jako że było to ostanie posiedzenie komisji z przedstawicielami rządu w obecnym składzie, Paweł Szefernaker podziękował za wspólną pracę w KWRiST.
– To dowód, że mimo różnicy zdań można pracować dla dobra społecznego i uzgadniać pewne sprawy – powiedział.
Źródło: portalsamorządowy.pl, info własne